Gruby już byłeś. Czas na zmianę!

Autor:  Michał Puczyński

 

Głupio byłoby przez całe życie nigdy nie być w formie. Nie wiedzieć, do czego jesteś naprawdę zdolny. Już znasz smak ciasta i majonezu, ale jak smakuje podbiegnięcie do autobusu bez zadyszki? Albo coś ze sobą zrobisz JUŻ, TERAZ, albo nigdy się tego nie dowiesz, bo nie robisz się młodszy.

Mniej więcej taką gadkę sprzedałem samemu sobie na początku stycznia, kiedy waga pokazała, że o 10 kg przekroczyłem dopuszczalną normę dla mojego wzrostu. Języczek wskazywał niemal 87 kg.

Wiedziałem, że COŚ muszę zrobić. Każdego dnia czułem się ociężały, zmęczony, wiecznie senny. Bałem się patrzeć w lustro. Postanowiłem działać – ale działać z głową. Czytaj dalej „Gruby już byłeś. Czas na zmianę!”

Model w domu

Problem z odchudzaniem polega na tym, że aby było skuteczne, nie wystarczy zmiana sposobu odżywiania na jakiś czas, lecz musi być to decyzja w zasadzie na całe życie. Brzmi poważnie, ale taka jest prawda. Bo żadne diety „cud” – tygodniowe czy miesięczne – nie sprawią, że po ich zakończeniu waga się utrzyma. Przeciwnie, często mamy do czynienia z efektem jojo, czyli powrotem do wagi sprzed diety, a nawet jej przekroczenie. Jedynym skutecznym sposobem jest więc po prostu wprowadzenie stałych zmian w codziennym żywieniu, by pozwoliły one z jednej strony na redukcję dotychczasowej nadwagi, a z drugiej – utrzymanie wymarzonego efektu. Czytaj dalej „Model w domu”

Odchudzające koktajle

Od początku roku mieliśmy problemy z różnego rodzaju infekcjami i kiedy w kwietniu przyplątało się kolejne przeziębienie, postanowiłam tym razem ominąć aptekę i poszukać pomocy w naturze. Pamiętam z dzieciństwa, że na ból gardła rodzice robili często syrop z cebuli albo – wersja dla odważnych – serwowali ząbek czosnku z miodem. Pomyślałam, że trzeba nie tylko wyleczyć infekcję, ale zadbać o naszą odporność, która systematycznie spadała. Internet jest źródłem wszelkiej mądrości, ale tym razem na dobry trop naprowadził mnie newsletter firmy oferującej dowóz zakupów. Był tam przepis na koktajl wzmacniający odporność, dobry podczas przeziębienia. Wypróbowaliśmy – Mąż pewnie bez większego przekonania – i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Przeszło jak ręką odjął!

Ponieważ w newsletterze były też propozycje innych koktajli (relaksujące, a nawet afrodyzjaki), pomyślałam, że może są również koktajle odchudzające. „Może są” – ha! Tego jest mnóstwo! Problem był raczej z wybraniem tych fajniejszych. 🙂 Czytaj dalej „Odchudzające koktajle”

Siedem kilogramów sukcesu

Odchudzanie zimą bywa bardzo wyczerpujące i choć obiecywaliśmy sobie, że „od Nowego Roku wracamy na dietę”, nie dało rady. Nie tylko aura miała na to wpływ, naturalnie, może nawet bardziej miliony zawirowań zawodowych, rodzinnych i zdrowotnych. Wiosna przyniosła jednak więcej energii i wrócił zapał do kontynuowania wielkiego (nomen omen) projektu, jakim jest Odchudzanie Męża. Mimo wspomnianych trudności Mężowska dieta wcale się bowiem nie zakończyła. Co więcej – chyba teraz bardziej niż na początku zdajemy sobie sprawę, że „dieta” – to projekt na całe życie. Na początku wprawdzie wydawało nam się, że Mąż po prostu schudnie te kilka czy nawet kilkanaście kilogramów, pomęczy się przy tym trochę z powodu mniejszych czy mniej smacznych porcji jedzenia, na chwilę zrezygnuje ze słodyczy – a potem już będzie fajnie. Ten rok pokazał nam, że walka o zdrowie i szczupłą sylwetkę w zasadzie może nigdy się nie skończyć. Zresztą, nazwanie odchudzania słowem „walka” już pokazuje złe podejście do tematu. Tak naprawdę nie chodzi bowiem o to, by zmuszać się do wyrzeczeń – bo wtedy bardzo szybko można się zniechęcić, ale rzecz w tym, by wyeliminować złe nawyki żywieniowe, szkodliwe przyzwyczajenia, i zastąpić je nowymi, lepszymi, służącymi zdrowiu i urodzie. 🙂 Czytaj dalej „Siedem kilogramów sukcesu”

Szybki fit obiad dla mężczyzny na diecie, czyli pomysłowa żona

Pilnowanie diety idzie mojemu Mężowi lepiej niż mi pisanie tego bloga, ale oboje toczymy walkę ducha z materią. Dla mnie najtrudniejsze jest znalezienie dłuższej chwili czasu, by zebrać myśli i zamienić je tutaj na słowa, Mąż musi za to nieustannie walczyć z pokusami. Ale kolejny tydzień to kolejny kilogram mniej. Więc motywacja cały czas jest, a Święta blisko – pewnie w tym roku będą wyjątkowo smakować. 😀 Czytaj dalej „Szybki fit obiad dla mężczyzny na diecie, czyli pomysłowa żona”

Zimowe odchudzanie

Odchudzanie zimą jest… niezgodne z naturą. Nie tylko dlatego, że to okres świąteczno-karnawałowy. 😉 Na dworze ciemno przez większą część dnia, poza tym zimno, organizm musi z siebie wykrzesać dużo więcej energii niż latem, żeby się ogrzać – a tymczasem tych kalorii dostaje mniej. Trudniej wtedy zwalczyć pokusę sięgnięcia po coś słodkiego czy tłustego, a wizja sałatki na obiad zamiast konkretnego kotleta czy soczystego żeberka nie jest prawdopodobnie zbyt kusząca. Czytaj dalej „Zimowe odchudzanie”

Wracamy do diety

Za oknem brejowato i zimowato (bo zima to jeszcze nie jest, ale już można ją było poczuć), a my zaczynamy kolejny miesiąc diety!

Przez ostatnie dwa miesiące staraliśmy się jeść mniej więcej podobnie i wydawało nam się, że to wystarczy do utrzymania wagi. Niestety, mniej więcej to już za dużo. Stopniowo porcje się zwiększały, coraz częściej pozwalaliśmy sobie na mniejsze lub większe przekąski. Niestety, zamiast marchewki, jabłka czy jogurtu, coraz częściej na deser robiłam ciasto. Niby kawałek nie zaszkodzi, ale wszystko rozbijało się o to, że tych kawałków było więcej… Czytaj dalej „Wracamy do diety”

Omlet dla mężczyzny na diecie

Rozmawiałam niedawno na Facebooku z pewnym mężczyzną, którego pasjonuje zdrowe odżywianie. Zajrzał na mojego bloga i stwierdził, że odchudzam Męża dietą dla kobiet… 😉 Nie wiem, może diety dzielą się na „męskie” i „kobiece” – a może to tylko mit. Na pewno jednak pozytywnym efektem tej rozmowy był przepis na omlet, który powinien zasmakować każdemu mężczyźnie (tak przynajmniej twierdzi ów znajomy – Marek Jaros). Podzielę się z Wami tym przepisem, a Mężowi na pewno coś takiego niedługo usmażę. Czytaj dalej „Omlet dla mężczyzny na diecie”

Walczymy dalej

Never Give Up

Miesiąc samodzielnego odchudzania minął. Bilans – w dużej mierze przedstawiony w poprzednim wpisie – nie jest dla nas najlepszy. Mąż waży obecnie około 111,5 kg (przynajmniej tyle waga pokazywała w sobotę rano), a przecież było już mniej. Odnoszę wrażenie, że obecnie z całych sił walczymy jedynie o to, by nie było efektu jojo, i to pochłania całą naszą energię. Na dłuższą metę jednak obawiam się, że to nie wystarczy. Zwłaszcza że do tej pory wciąż nic nie wyszło z planowanych ćwiczeń. Winą nie jest brak czasu, tylko niestety problemy ze zdrowiem, które przyplątały się jakiś miesiąc temu. Na szczęście powoli idzie ku lepszemu, więc może uda się wreszcie wspomóc zdrowe odżywianie jakąś aktywnością fizyczną. Czytaj dalej „Walczymy dalej”