Po tych czterech dniach jedzenia zestawu numer 2 nadeszła niedziela, a wraz z nią zmiana na zestaw nr 3. Nie, nie będę już szczegółowo rozwodzić się nad smakami bądź „niesmakami”, aczkolwiek dla porządku przedstawię dania:
-
Na śniadanie – kanapki z łososiem i serem białym (w przepisie miał być kozi).
-
Na drugie śniadanie – orzechy arachidowe, jogurt i otręby pszenne (tak naprawdę mąż zjadł je dopiero w poniedziałek, czyli drugiego dnia jedzenia tego zestawu, bo jakoś zakupy nam nie wyszły).
-
Na obiad – sałatka z fasolką szparagową i kurczakiem (kurczak bardzo fajny, udka pieczone w musztardzie, mniam!).
-
Na podwieczorek – lekki kapuśniak (okazał się kolejnym hitem, tym razem również dla mnie).
-
Na kolację – kasza gryczana z brokułami, cukinią i pomidorem (znowu zdziwienie – mąż stwierdził, że kasza gryczana jest jadalna ;)).
Niedziela była siódmym dniem diety. Przyznam się, że w międzyczasie mąż się zważył (choć oficjalne zalecenie było takie, żeby zrobił to po pełnym tygodniu). Zrobił to, bo miał ciągle uczucie, że je za dużo i na pewno przytył. Jakież było jego zdziwienie – ale i zadowolenie, że waga poleciała w dół. 🙂 Co ciekawe, moja też (bo zważyłam się dla towarzystwa). 😀 Czytaj dalej „Trudności”