Dieta męża bardzo zmieniła moją świadomość o tym, co się je i dlaczego. Pewne rzeczy są dość oczywiste – ciemne pieczywo i makarony czy ryże, ale przeglądając dania, które jadł mój mąż, zwróciłam na przykład uwagę, że w jego zestawach jest dużo papryki. Najpierw nie zwracałam na to uwagi, potem się trochę dziwiłam , a w końcu mnie to porządnie zastanowiło i przejrzałam trochę internet w poszukiwaniu informacji.
Na tej stronie znalazłam – jak na zamówienie – konkretną wiedzę, która momentami bardzo mnie zaskoczyła. Nie będę cytować całego artykułu, kto chce, niech sam zajrzy, ale najważniejsze (według mnie) rzeczy chciałabym tu przytoczyć:
1. Przede wszystkim okazuje się, że papryka ma dużo witaminy C – i to dużo więcej niż na przykład cytryna. Co ważne, podczas obróbki termicznej traci jej znacznie mniej niż inne warzywa.
2. Papryka jest również dobrym źródłem błonnika, co wspomaga pracę jelit, działa również moczopędnie. Dzięki temu w naturalny sposób wspiera oczyszczanie organizmu.
To moim zdaniem ciekawa i przydatna informacja. Niektórzy polecają przy odchudzaniu różnego rodzaju specyfiki, które właśnie mają oczyścić organizm z toksyn. Są też zwolennicy głodówek oczyszczających. A tu proszę – papryka ładnie i naturalnie reguluje te sprawy. Dodatkowo przyjemnie (o ile komuś smakuje papryka i ma zdrowy żołądek….).
3. Ogromnym odkryciem było dla mnie to, że właściwości papryki są różne w zależności od jej koloru. Na przykład najwięcej kwasu foliowego ma papryka zielona, żółta wspiera wzrok, a czerwona – troszczy się również o skórę.
Dla odchudzania jednak najważniejsze są ostre papryki, gdyż hamują łaknienie. To chyba mnie najbardziej zaskoczyło, a męża – ucieszyło. Na następny miesiąc diety poprosimy zatem o więcej ostrej papryki… 😉