W tytule powinnam w zasadzie napisać „Porządny obiad dla mężczyzny na diecie”. 😉 Bo w sobotę i niedzielę miałam wrażenie, że – mimo iż wiele dań z jadłospisu bardzo mu smakowało – to jednak wreszcie pojawiło się coś „męskiego”. 😀 Mianowicie – gulasz.
Zestaw całodniowy (dwudniowy) był taki:
-
Śniadanie – placki z serka wiejskiego
-
Drugie śniadanie – arbuz, orzechy nerkowca
-
Obiad – gulasz pieczony z łopatki wieprzowej i papryki
-
Podwieczorek – sałatka grecka
-
Kolacja – makaron z serem białym, truskawkami i jogurtem.
Placki z serka wiejskiego (z mąki razowej) nam nie wyszły. To znaczy, technicznie rzecz biorąc, udało się je usmażyć, ale były totalnie nijakie. Ja byłam do nich nastawiona bardzo entuzjastycznie (chociaż, jak na posiłek śniadaniowy, uważam, że są nieco zbyt pracochłonne), ale cały ten zapał nie pozwolił ich zjeść więcej niż dwa. Mąż był dzielny i też zjadł, ale szału w powietrzu się nie czuło…
Wynagrodził mu to obiad. To też był posiłek, które przygotowanie pochłonęło sporo czasu (w ogóle chyba te dietetyczne dania mają taką cechę stałą), ale było warto. Smakowało wszystkim – gdybym wiedziała, ugotowałabym zdecydowanie większą porcję dla reszty domowników, ale ostatnio wspólne jedzenie jakoś kulało, więc nie chciałam tworzyć niepotrzebnych zapasów. Powtórzę innym razem, może jak będzie wolno jeszcze jakoś ten sosik doprawić (znalazłam w necie ten przepis z bazą sosową na ciemnym piwie – może być fajne!).
A w niedzielę na kolację mąż miał bonus, bo kontrolnie z wizytą wpadła nasza dietetyczka. 😀 Jako że w jej obecności wszystkie posiłki z założenia są zdrowsze i mniej kaloryczne, mąż dostał do zjedzenia kawałek pysznego sernika, który piekłam drugi raz w życiu i wyszedł jeszcze lepiej niż za pierwszym razem, a pisałam o nim na swoim drugim blogu.
To była lepsza część weekendu. 🙂
I na koniec chciałam zdusić w zarodku wszystkie podejrzenia, jakoby mój mąż chodzi głodny i zły. Tak nie jest, raz się na wycieczce zdarzyło ;), i teraz jesteśmy bogatsi o doświadczenie, jak się do takiego wyjazdu na przyszłość przygotować jedzeniowo. Więc proszę nie wyciągać pochopnych wniosków, bo ja odchudzam swojego faceta zgodnie z zalecaną metodą, a nie oszczędnie. 🙂