„Wakacje od diety”

Kiedy mój mąż zaczynał dietę miesiąc temu, spodziewaliśmy się wszystkiego – że będzie ciężko wytrwać, że okaże się to łatwiejsze, niż (moje) obawy podpowiadały, że najdalej po tygodniu zrezygnujemy, że logistycznie okaże się to za trudne do przejścia. O wielu rzeczach związanych z taką profesjonalną dietą nie mieliśmy za bardzo pojęcia. Stąd wielokrotnie byliśmy pozytywnie zdziwieni i zachwyceni („Wow, jestem najedzony na diecie”, „Jakie to smaczne, chociaż dietetyczne”), ale też czasem – niekoniecznie przyjemnie zaskoczeni (ja – głównie trudnością niektórych dań, mąż – małą ilością surówek :D).

Najważniejsze, że dieta zadziałała. Po miesiącu mąż schudł 7 kilogramów! Ja uważam, że to ogromny sukces, a także wielka zachęta, by nie ustawać w wysiłkach. Jednak obecnie oboje zdecydowaliśmy się na malutką przerwę. 😉

Po pierwsze, z końcem miesiąca zbiegło się wiele szczególnych dni. Mąż miał urodziny i imieniny, ale to udało nam się bardzo ładnie zorganizować („i mąż był syty, i dieta cała”), zaraz potem jednak szliśmy na wesele. Ktoś może powiedzieć, że to wymówka, że są osoby, które całe życie z powodu choroby muszą ograniczać pewne rzeczy… No ale mój mąż nie jest chory. 😉 A wesele to nie tylko zastawiony stół i alkohol, ale też tańce – więc sporo przyjętych kalorii można spalić w bardzo przyjemny sposób. 🙂 Tak więc rozsądnie i z umiarem (obecni na weselu goście mogą potwierdzić :D), ale się bawiliśmy i korzystaliśmy z oferowanych dobrodziejstw.

Kolejnym powodem zawieszenia diety jest planowany wyjazd. Wakacje, trzeba trochę odpocząć, poplażować (o ile pogoda pozwoli), popływać w jeziorze, pochodzić po lesie, pograć w piłkę plażową – jednym słowem, spędzić miło czas. Zamierzamy sami gotować, ale obawiam się, że ciężko by było pilnować rytmu jedzenia (chociaż to już zaczyna być łatwiejsze niż na początku), odpowiednich porcji i właściwych dań. Obawiam się, że cały pobyt sprowadziłby się do robienia zakupów i przyrządzania posiłków. To w takim razie chyba już wolałabym robić to wszystko na miejscu, w domu…

Jeszcze jedną przyczyną przerwy jest właśnie… zmęczenie. Oboje z mężem widzimy, że dieta jest skuteczna, przynosi efekty w postaci spadku wagi, że posiłki nie straciły dużo na jakości, ale… Ale to muszą być dokładnie te posiłki. Wspominałam kilkukrotnie, że ten reżim chyba najbardziej denerwował mojego męża. Rozumiem go świetnie i naprawdę chcę, by złapał od tego oddech.

Nasza dietetyczka nie była specjalnie szczęśliwa, kiedy ją poinformowaliśmy o naszych zamiarach. 😉 Jednak ona bardzo mądrze uważa, że to dieta jest dla człowieka, a nie człowiek dla diety. Skoro więc chcemy przerwy – proszę bardzo. Przed samym zakończeniem pierwszego etapu zanotowaliśmy pomiary, mąż sprawdził też poziom cukru we krwi (na moje oko to nic się tu na razie nie zmieniło), no i ostrożnie, z umiarem, robimy sobie „wakacje od diety”. 🙂