Niskokaloryczne danie – ryż ze szpinakiem i pomidorem

Odchudzanie męża jest zadaniem czasochłonnym i wymagającym zaangażowania zarówno odchudzającego się męża, jak i odchudzającej go żony. Czas poświęcony temu procesowi owocuje jednak wieloma – często niespodziewanymi – zyskami.

Ostatnio odkryłam, jak bardzo wzrosły moje umiejętności kulinarne. Gotuję naprawdę dużo, praktycznie codziennie, na dodatek w zasadzie są to potrawy, których nigdy wcześniej nie robiłam albo znałam je w innych połączeniach. To nie tylko zaczyna czynić ze mnie mistrzynię patelni (chociaż w diecie męża akurat smażenia jest najmniej), ale też otwiera mnie na eksperymentowanie z różnymi potrawami. Nie są to oczywiście eksperymenty w rodzaju tego, o jakim opowiadała moja mama (nowy kucharz w restauracji, gdy zabrakło mięty do udekorowania deseru lodowego kazał zastąpić ją… natką pietruszki. To naprawdę była rewolucja te 15 lat temu – a wtedy też Pascal Brodnicki nie był aż znany jak teraz). Ale w takie dni, kiedy gotuję mężowi coś, czego absolutnie nie jestem w stanie z nim zjeść (czyli jego ukochaną fasolę), zdarza się, że wymyślam dla siebie coś w rodzaju „smakołyku żony”. Coś, co nie jest fast foodem, co mój żołądek lubi i akceptuje, ale o czym wcześniej nie pomyślałam.

Wczoraj był właśnie taki dzień. Mąż zażyczył sobie, żeby wrócić do fasolowego dnia z ubiegłego miesiąca, więc poszukałam czegoś dla siebie. Przypomniało mi się, że kiedy mieszkałam sama, byłam ogromną zwolenniczką dań jednogarnkowych. Bardzo lubię też ryż, ale nie taki gotowany w pojedynczych torebkach, tylko ugotowany zwyczajnie w garnku, z różnymi dodatkami. Przejrzałam więc lodówkę i zrobiłam jednogarnkowy ryż ze szpinakiem i pomidorami.

Składniki:

  • ½ szklanki ryżu białego
  • Szpinak mrożony (porcja „na oko”, ale przyjmijmy ok. 50 g)
  • Pomidor
  • Dwa ząbki czosnku
  • Trochę masła

Na maśle króciutko podsmażyłam czosnek i szpinak, dodałam ryż i zalałam ok. ½ litra zimnej wody. Dorzuciłam pomidory, poczekałam, aż się zagotuje, zmniejszyłam ogień, przykryłam garnek… i po kwadransie jedzenie było gotowe. 🙂

Z ciekawości przeliczyłam sobie, ile kalorii było  tym posiłku :

  • Ryż – 163 kcal
  • Szpinak – 12 kcal
  • Pomidor – 15 kcal
  • Czosnek – 30 kcal

Razem wyszło, że zjadłam 220 kalorii, z czego najwięcej miał ryż. Gdybym zamieniła go na brązowy, wyszłoby mniej, bo 169 kcal (czyli praktycznie tyle, ile miał sam ryż biały, bez dodatków). Za to indeks glikemiczny (IG) obu ryżów wydaje się dość podobny (ryż brązowy – 50 IG, a ryż biały – 70 IG). Szpinak ma 15 IG, a pomidor i czosnek po 30 IG (nie wiem tylko, czy nie wzrósł z powodu obróbki termicznej, ale intensywnie dokształcam się w tym kierunku. Jak tylko ogarnę temat, na pewno napiszę o tym na blogu, bo dla zdrowego żywienia indeks glikemiczny też ma znaczenie).

Wygląda więc na to, że ugotowałam bardzo fit potrawę, którą będę mogła robić również dla mojego męża po zakończeniu diety. O ile tylko zgodzi się wtedy jeść takie paćki… 😀